Recenzja filmu

Nikomu ani słowa (2001)
Gary Fleder
Michael Douglas
Sean Bean

Milczenie jest złotem

Wybierając się do kina na najnowszy film z Michaelem Douglasem w roli głównej pt. "Nikomu ani słowa", nie nastawiałem się na obraz, który powali mnie na kolana. Historia człowieka, któremu
Wybierając się do kina na najnowszy film z Michaelem Douglasem w roli głównej pt. "Nikomu ani słowa", nie nastawiałem się na obraz, który powali mnie na kolana. Historia człowieka, któremu przestępcy porywają córkę, chcąc w ten sposób zmusić go czegoś, to schemat znany z dziesiątek jeżeli nie setek wcześniejszych produkcji tego typu. Twórcom "Nikomu ani słowa" trzeba jednak uczciwie przyznać, że oklepany temat potraktowali w sposób solidny i na jego podstawie zrealizowali solidny oraz trzymający w napięciu dreszczowiec. Bohaterem "Nikomu ani słowa" jest doktor psychiatrii Nathan Conrad uważany za specjalistę, jeśli chodzi o problemy młodych ludzi. Pewnego dnia grupa przestępców porywa jego 8-letnią córkę i grozi doktorowi, że ją zabiją, jeśli ten nie wydobędzie od jednej ze swoich pacjentek potrzebnych im informacji. Sęk w tym, że dziewczyna ta od 10 lat była badana przez kilkudziesięciu różnych lekarzy i żaden z nich nie był w stanie stwierdzić, co tak naprawdę jej dolega. Conrad ma jednak nie lata, ale niecałe 7 godzin, aby wydobyć z dziewczyny informacje konieczne do ocalenia życia jego córce. "Nikomu ani słowa", co już napisałem we wstępie, powiela schematy znane z innych filmów. Główny bohater jest zwyczajnym człowiekiem, którego okoliczności zmuszają do robienia rzeczy, których wcześniej nigdy by się nie dopuścił. Przestępcy na początku całkowicie panują nad sytuacją. Nie tylko uprowadzają dziecko, ale również instalują w mieszkaniu doktora dziesiątki kamer, które umożliwiają im obserwowanie szantażowanych przez 24 godziny na dobę. Wpierw zatem Conrad bez dyskusji wykonuje polecenia porywaczy, ale z czasem to on sam stara się przejąć inicjatywę nad wydarzeniami, które stały się jego udziałem. "Nikomu ani słowa" nie jest więc filmem, który mógłby kogokolwiek zaskoczyć. Schematyczny, przewidywalny, ale sprawnie zrealizowany. Co prawda można czepiać się scenariusza, w którym zupełnie niepotrzebnie, moim zdaniem, umieszczono wątek policjantki, bowiem rozprasza on jedynie uwagę widza, ale mizeria fabuł to od jakiegoś czasu największy problem Hollywood, zatem tego rodzaju uwagi zapewne nikogo już nie dziwią. Typowo amerykańskie jest również zakończenie dreszczowca - łzawe, ckliwe i nie pozostawiające wątpliwości, że wszyscy Amerykanie to jedna, wielka, kochająca się rodzina. "Nikomu ani słowa" to solidne kino sensacyjne. Sprawnie zagrane i równie sprawne wyreżyserowane. Niestety film ten nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle podobnych mu produkcji, wręcz przeciwnie, powstało wiele obrazów znacznie od niego lepszych. Można obejrzeć, choć polecam udać się do wypożyczalni wideo, a nie do kina.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones